Gdyby szukać czystych rozwiązań musielibyśmy przeprowadzić bardzo długą dyskusję konstytucyjną. Przypomnę, że od samego początku wszystko to było naznaczone błędem związanym ze złą oceną sytuacji przez rząd. Zgodnie z sugestią Lewicy należało wprowadzić stan klęski żywiołowej, który dałby możliwość wyczyszczenia tej sytuacji i zarządzenia wyborów w dobrym, mądrym i bezpiecznym terminie. Chcę myśleć o przyszłości a nie bawić się nada w tym bagnie, które zostało stworzone wokół tak ważnego aktu jakim jest wybór prezydenta. Dla Lewicy jest oczywiste, że ten termin nie powinien być tak krótki, jak się sugeruje - czyli 21 czerwca - gdyż musi być możliwość przeprowadzenia kampanii wyborczej. Jeżeli będzie ona transparentna, wszyscy kandydaci będą mieli możliwość przedstawienia swojego programu - w ramach przepisów dotyczących bezpieczeństwa i zdrowia - by spotykać się z wyborcami, to naród się wypowie i wybierze prezydenta. Dlaczego jest to tak ważne dla Lewicy? Dlatego, że mamy na stole inne problemy: zmasakrowane dochody samorządów, które niejednokrotnie straciły 50-60 proc. swoich dochodów z tytułu podatku PIT czy CIT a przecież to ma wpływ na funkcjonowanie służby zdrowia, szkół, przedszkoli, inwestycji infrastrukturalnych, komunikacji miejskiej. Mamy do czynienia z sytuacją, w której jest wiele problemów z ochroną miejsc pracy i z funkcjonowaniem przedsiębiorców. Stąd propozycja Lewicy ustawy o subwencji rekompensującej dochody samorządom w wysokości co najmniej 50 proc. strat związanych z epidemią, propozycja podwyższenia płacy minimalnej czy świadczenia kryzysowego dla bezrobotnych, które nie powinno być mniejsze niż 2 600,00 zl brutto. I wreszcie mamy IV tarczę kryzysową, w której znalazło się bardzo dużo błędnych rozwiązań: możliwości łatwiejszego zwalniania pracowników, obniżania pensji, wypowiadania umów zbiorowych, zmuszanie pracowników do urlopów w terminie wybranym przez pracodawcę. Oczywiście są w niej też dobre założenia: dopłata do oprocentowania kredytów, które będą obsługiwane przez BGK, ochrona polskich przedsiębiorstw przed przejęciem przez zagranicznych inwestorów. Będę totalnie krytykował te prawnopracownicze rozwiązania, ale ciesze się, że PiS poparło poprawkę Lewicy dot. ograniczenia wynagrodzeń prezesom spółek, które korzystają z pomocy publicznej do wysokości czterokrotności przeciętnego wynagrodzenia, tak, aby nie okazało się, że pomoc publiczna państwa trafia do kieszeni prezesów spółek. Lewica nie kłóci się z PiS dla zasady, ale o dobre rozwiązania. Te, które są złe, będziemy krytykować i głosować przeciw. Te, które są dobre dla obywateli będziemy wspierać.
Poseł Andrzej Szejna w programie Radio Kielce "Punkt Widzenia"