Druga tura wyborów prezydenckich będzie starciem nie tyle kandydatów, co próbą uratowania Polski przed wywróceniem do góry nogami całego obywatelskiego dorobku ostatniego pokolenia. W tym do czego dąży Kaczyński już nie chodzi tylko o sprawowanie władzy czy synekury w państwowych spółkach i urzędach. Kaczyński rękami takich ludzi jak Andrzej Duda chce przemodelować społeczeństwo na poddające się autorytaryzmowi, ziejące na wszystkie strony nienawiścią do każdej przeciwności i odmienności. Społeczeństwo, które zapragnie opuścić demokratyczne struktury europejskie i nieświadomie popaść w strefę wpływów wschodu. De facto To jest dziś przedmiotem walki o prezydenturę. To sytuacja wyjątkowa wymagająca wyjątkowego zaangażowania, mobilizacji i poczucia odpowiedzialności.
Jako człowiek Lewicy oczywiście żałuję, że sił demokratycznych w drugiej turze nie reprezentuje nasz kandydat, ale jednocześnie chowam w kieszeń wszystkie pretensje, które mógłbym mieć do Rafała Trzaskowskiego jako kandydata wychodzącego ze środowiska Platformy. Chowam, bo tak jak powiedziałem, tym razem to nie spór partyjny, ale konieczna próba powstrzymania pisowskiego szaleństwa.
Przenieśmy się na chwilę do Polski po wyborach, w której hipotetycznie wygrał Andrzej Duda. Obóz rządzący dostanie „wiatru w żagle” dzięki poczuciu posiadania mandatu do kontynuowania zmian w naszym kraju. Nie pojawi się refleksja, że trzeba poszanować opozycję, że trzeba posklejać Polskę, że ten mandat jest dość słaby, bo społeczeństwo jest podzielone na pół. Nie stanie się tak, bo napuszczanie jednych na drugich jest paliwem, które pisowcom pozwala rządzić. Zresztą na jednym z wieców wyborczych Duda wypowiedział się, że „rację ma ten kto ma większość”. Przypomniało mi się, że kiedyś większość uważała, że ziemia jest płaska i oparta na dwóch olbrzymich krokodylach. Nie wspomnę, że jedną z podstawowych cech demokracji jest poszanowanie głosu mniejszości, a w tym przypadku jest to połowa wyborców.
Co jeśli wygra Trzaskowski? Będzie jedynym elementem oporu, który zatrzyma destrukcję demokratycznego państwa prawa. Wierzę, że tak jak obiecuje będzie reprezentował w tej roli wszystkich kandydatów demokratycznej opozycji. Stanie także przed ogromnym wyzwaniem polegającym na zakopaniu podziałów i podsycanej latami nienawiści. Rafał Trzaskowski będzie musiał stanąć na wysokości zadania, czego nie zrobił Andrzej Duda, i pokazać, że nie jest partyjną marionetką, ale Prezydentem otwartym na głos każdej Polki i każdego Polaka.
Marcin Chłodnicki
Felieton dla 2 Tygodnik Kielecki